Niektórzy mówią, że nie oszczędzają, bo nie mają z czego. Nawet jeśli należysz do tej grupy, warto prześledzić swoje wydatki i zastanowić się, czy aby na pewno nie masz możliwości odłożenia choćby niewielkiej sumy.
Konsekwentne odkładanie nawet 100 zł miesięcznie daje po kilku latach kwotę kilku tysięcy złotych. Podpowiadamy, jak zabrać się za oszczędzanie. Pamiętaj, że podstawą oszczędzania jest trzymanie się planu!
Określ cele, które wzbudzą motywację do oszczędzania
Łatwiej nam podejmować trudne decyzje oraz rezygnować z wygody i przyjemności, gdy wiemy, po co to robimy.
Zapisujemy się na kurs, choć jesteśmy zmęczeni i nie mamy ochoty więcej się uczyć, bo chcemy zmienić pracę i więcej zarabiać. Robimy treningi, choć wieczorem padamy ze zmęczenia, bo wyobrażamy sobie, jak przyjemnie będzie za kilka miesięcy bez kompleksów założyć kostium kąpielowy. Podobnie jest z oszczędzaniem.
Łatwiej zmusić się do odkładania części pensji lub rezygnacji z zakupów, na które ma się ochotę, gdy wiadomo, czemu będą służyły zaoszczędzone w ten sposób pieniądze.
Każdy wie najlepiej, jakie ma długoterminowe, a więc wymagające większych środków, marzenia. To może coś, czego zakup planujemy już teraz (np. samochód, bo obecny trzeba będzie za kilka lat wymienić na nowszy model) albo cel istniejący tylko w wyobraźni. Ot, choćby dom nad jeziorem, w którym będzie można zamieszkać na emeryturze. Nawet jeśli to odległa wizja, to jej realizację małymi krokami można zacząć już teraz!
Zrezygnuj ze zbędnych wydatków
Jeśli ktoś zarabia na tyle dużo, że jest w stanie oszczędzać bez konieczności rezygnacji z części wydatków, można tylko pogratulować. Wszyscy pozostali muszą zastanowić się, z czego zrezygnować, by odłożyć coś na później.
Przeanalizuj codzienne wydatki i zastanów się, czego możesz sobie odmówić, by bez większej szkody dla swoich potrzeb i samopoczucia zmniejszyć wydawane sumy.
W pierwszej kolejności oszczędności można poszukać… w wygodzie. Większość z nas lubi jeść na mieście: nie trzeba robić zakupów, gotować, zmywać. Niestety, ten komfort kosztuje. Przez osobę, która szuka oszczędności, wizyta w restauracji powinna być traktowana jako luksus.
Jedno wyjście do restauracji to oszczędność kilkudziesięciu złotych i być może to wystarczy, by po dwunastu miesiącach wyjechać za zaoszczędzone pieniądze na długi weekend albo kupić jakąś inną konkretną rzecz (pod warunkiem, że pieniądze nie wydane na jedzenie będą oszczędzane)?
Pod nóż idzie też jedzenie zamawiane w pracy i kupowane od sprzedawców, którzy co rano pojawiają się na korytarzach biurowców. Zrobienie sobie rano kanapki nie jest niczym pracochłonnym, a w kieszeni zostanie co najmniej 6 zł dziennie.
W Internecie jest wiele przepisów na lunchboxy, czyli niewielkie pudełka, w których można przynieść do pracy pełnowartościowy obiad. Większość biur jest wyposażona w mikrofalówki, więc jedzenie można bez problemu odgrzać. Będzie taniej i zdrowiej, bo kontrolujesz, co jesz i nie dodajesz do posiłków polepszaczy smaku.
W czasach drogiej benzyny należy rozważyć korzystanie z komunikacji miejskiej. Pewnie, że po latach jeżdżenia samochodem, w którym mogłeś ustawić sobie temperaturę i włączyć na cały regulator muzykę albo bez skrępowania rozmawiać przez telefon za pomocą zestawu głośnomówiącego, trudno przesiąść się do autobusu, który w godzinach szczytu jest bardzo zapchany, ale portfel szybko podziękuje Ci za tę decyzję!
Bilet miesięczny to wydatek nie przekraczający 120 zł i przy regularnym korzystaniu jest dużo bardziej opłacalny niż bilety jednorazowe.
Poszukaj dodatkowego źródła zarobku
Jeśli chcesz zaoszczędzić większą sumę, rezygnacja z niektórych wydatków może okazać się niewystarczająca dla osiągnięcia celu i potrzebne będzie znalezienie dodatkowego źródła dochodu.
Bez obaw, nie chodzi o to, byś zatrudniał się na pół etatu na nocną zmianę, a później rześki i szczęśliwy szedł do pracy. Zastanów się, jakie dodatkowe zlecenia leżą w zakresie Twoich możliwości.
Jeśli dobrze znasz język obcy albo pamiętasz matematykę czy chemię na poziomie szkolnym, możesz udzielać korepetycji. Wystarczy ogłosić się na jakiejś osiedlowej grupie w mediach społecznościowych albo wywiesić anons na tablicy (niektóre dyskonty umożliwiają umieszczanie ogłoszeń).
Zapotrzebowanie na korepetytorów jest ogromne. Jeśli nie znajdziesz uczniów w swojej okolicy, możesz uczyć zdalnie. Jest to szczególnie opłacalne, jeśli mieszkasz w małej miejscowości, a nauczać będziesz młodzież z miasta, w którym obowiązują dużo wyższe stawki.
Ofert pracy dorywczej jest dużo więcej i zależą od Twoich umiejętności oraz tego, ile czasu chcesz przeznaczyć na wykonywanie dodatkowych zajęć. Jeśli zadania mogą być wykonywane z domu (np. obsługa mediów społecznościowych, tworzenie stron internetowych, tłumaczenie tekstów), nie będziesz tracił czasu na dojazdy, więc dodatkowe zajęcia nie będą tak obciążające.
Rozejrzyj się dookoła i zorientuj, czego potrzebują firmy z Twojej okolicy. Może kawiarnia szuka kelnerki na weekendy, a sklep odzieżowy kogoś, kto przyjedzie kilka razy w miesiącu, gdy jest największy ruch? Albo szkoła językowa szuka lektora na wypadek nieobecności nauczyciela?
W cenie są też opiekunki dla dzieci. Jeśli masz doświadczenie i wzbudzisz zaufanie rodziców, nie opędzisz się od chętnych do powierzenia Ci dzieci w czasie choroby lub gdy przedszkole jest nieczynne!
Oszczędzaj energię
Ceny wielu podstawowych usług idą w górę – droższa jest energia elektryczna, gaz, niektóre miasta zapowiadają podwyżki cen wywozu śmieci, wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe podnoszą czynsz administracyjny, bo więcej płacą za media.
To opłaty powszechne i nie jesteśmy w stanie się przed nimi uchronić. Możemy natomiast, do pewnego przynajmniej stopnia, kontrolować zużycie energii, by w ten sposób zmniejszyć wysokość rachunku.
Upewnij się, że w mieszkaniu masz żarówki energooszczędne. Są droższe niż zwykłe, ale świecą dłużej i, jak wskazuje nazwa, wykorzystują mniej energii, więc wydatek szybko się zwraca. Jeśli masz w planach wymianę sprzętów AGD, kup te z najwyższej klasy energetycznej. Zapłacisz za nie więcej, ale koszt ten „zamortyzuje się” po kilku latach.
Co jeszcze możesz zrobić?
- Wykorzystuj światło dzienne. Ustaw biurko dziecka pod oknem. Wprawdzie jesienią i zimą ciemno robi się około 16.30 i nie da się funkcjonować bez światła, ale wiosną i latem zmniejszysz w ten sposób wykorzystywanie energii elektrycznej.
- Jeśli jedna żarówka wystarcza do oświetlenia pokoju, zrezygnuj z włączania wszystkich. Pamiętaj o wyłączaniu światła, gdy wychodzisz z pokoju.
- Gotuj potrawy pod przykryciem. Unikasz strat energii.
- Nie przegrzewaj mieszkania. Jak wskazują wyliczenia Izby Gospodarczej Ciepłownictwa Polskiego, jeden stopień mniej w pomieszczeniu to zmniejszenie wysokości rachunków za ciepło o około 5-8%!
- Uruchamiaj tylko pełną pralkę i zmywarkę. Puste urządzenia zużywają tyle samo energii, co wypełnione.
- Nie otwieraj piekarnika podczas pieczenia.
Wybierze metodę na oszczędzanie!
Metoda 50/30/20
Lubisz dokładnie kontrolować przepływ swoich prywatnych pieniędzy i chętnie wszystko spisujesz i dokumentujesz, by po czasie porównać dane i wyciągnąć z nich wnioski? Może spodobać Ci się „metoda 50/30/20”, która zakłada podzielenia budżetu na trzy części.
Pierwsza z nich (50%) to środki przeznaczone na codzienne, niezbędne wydatki: opłaty za mieszkanie, samochód, żywność, media, ubezpieczenie i spłaty zadłużeń. Kolejne 30% budżetu przeznaczone jest na przyjemności, a 20% – na oszczędności.
Bez problemu taki sposób oszczędzania mogą wprowadzić osoby, które mają stałe dochody i w miarę powtarzalne wydatki. Z góry mogą obliczyć, jaka część ich wynagrodzenia odpowiada poszczególnym „szufladkom” i zagospodarować pieniądze.
Oszczędności najlepiej gromadzić na koncie oszczędnościowym, do którego na co dzień ma się ograniczony dostęp (większość banków umożliwia bezpłatną wypłatę z takiego konta tylko raz w miesiącu) albo zakładać lokaty. Nie będzie korcić, by wypłacić pieniądze, a do tego będą narastać odsetki.
Metoda gotówki w kopercie
Metoda 50/30/20 sprawdzi się u osób zdyscyplinowanych, które potrafią same ze sobą zawrzeć umowę, że będą w określony sposób gospodarowały pieniędzmi. Co jednak, gdy ktoś nie potrafi powstrzymać się przed wydawaniem w nieplanowany sposób?
Rozwiązaniem może być… trzymanie pieniędzy w kopercie. Choć w czasach powszechnego płacenia kartą (telefonem, zegarkiem) wypłacanie gotówki w bankomacie wydaje się anachroniczne, jest w tym metoda.
Wielu ludzi uważa, że gotówkę łatwiej jest kontrolować niż pieniądze na karcie, których nie widzimy. Jedno dotknięcie terminala – i z konta ubyła jakaś suma. Łatwo tu o nadużycia.
Kopert powinno być kilka. Umieszczasz w nich pieniądze na różne cele: w jednej będą pieniądze na czynsz, w innej na jedzenie, jeszcze w innej na rozrywki. Doskonale, jeśli uda Ci się również regularnie oszczędzać.
Od Ciebie zależy, iloma kopertami będziesz operował, bo Ty ustalasz swoje wydatki. Do każdej koperty wkładasz pieniądze na opisane na niej wydatki. Nie wolno przekładać pieniędzy z jednej do drugiej, więc upewnij się, że odliczyłeś kwotę, która wystarczy na opłacenie każdego wyznaczonego zadania.
Mając pieniądze w kopercie, wydajesz fizyczne pieniądze i dokładnie kontrolujesz, na co idą. Jest jednak warunek: musisz być uczciwy sam ze sobą!
Metoda „najpierw zapłać sobie”
W tej metodzie traktujesz oszczędzanie jako wynagrodzenie dla siebie. To ma sens, bo przecież oszczędności to zapasy, z których pewnego dnia skorzystasz. Ich posiadanie daje poczucie bezpieczeństwa, ale też pozwala mieć marzenia.
Decydujesz, jaki procent miesięcznych dochodów chcesz odłożyć i zaraz po tym, jak wynagrodzenie wpłynie na konto, przelewasz je na rachunek oszczędnościowy. Następnie regulujesz zobowiązania (czynsz, kredyt), kupujesz jedzenie, słowem – normalnie gospodarujesz pieniędzmi, które Ci zostały do dyspozycji.
Jeśli na koniec miesiąca coś Ci pozostanie, możesz przekierować to na rachunek oszczędnościowy lub wydać na dowolny cel.